Pierwsze kroki w strzelectwie precyzyjnym….
… nie są proste. Mogłoby się wydawać, że wystarczy zakupić dobry karabin, lunetę, parę gadżetów i już stajesz się snajperem. Składasz wszystko do kupy, masz już zestaw jak z filmu, pakujesz się i jedziesz. Już prawie jesteś snajperem (ale tak czujesz się na pewno :-)))), kładziesz się na strzelnicy oddajesz kilkadziesiąt strzałów i… dupa. Skupienie raz jak byś strzelał z procy a raz dobre, obraz w lunecie ucieka, szyja boli a karabin kopie jak muł na kacu. Nie tak miało być!!! Karabin ma przecież gwarantowane 1MOA skupienie na 100m a ty masz 8 cm. Przez lunetę widać wszystko pięknie, ale nie trafiasz. No może amunicja różna, ale podobno dobra (kolega myśliwy mówił). Jak żyć????
Na pewno zepsuty karabin no, bo przecież nie ty. Ty już umiesz wszystko. Od oglądania na YT aż oczy bolały. Trzeba reklamować. Niech naprawiają, jak oszukali, ale najpierw jedziesz do rusznikarza. On na pewno wie lepiej. Rozbierze, złoży i coś stwierdzi. No i nic nie stwierdził. Ale przy okazji osadził na nowo lunetę za tysiaka. Powiedział, że było źle. Wspaniale, że zrobił to bez ciebie (mega usługa, taka profesjonalna). Ponowna wyprawa na strzelnicę. I to samo – raz tak, raz śmak. W życiu nie powtórzysz wyniku z CoD. Jak żyć???
Jedziesz na szkolenie. Może jednak YT to nie jest najlepsze narzędzie dla ciebie. Wybierasz szkoleniowca. Najlepiej, żeby był na wojnie. Najlepiej niech się urodzi na wojnie i tylko czasami wpada do Polski na szkolenie od czasu do czasu. Jest!!! Znalazłeś!!! Pędzisz na szkolenie i opowiadasz historię. Siadacie i sprawdzacie broń. Pierwsze strzały instruktora i jest koniczynka (z trzech strzałów, ale co tam, ważne, że jest). Uratowany!!! Kładziesz się… i dupa znowu. No jak to możliwe??? Może ten karabin strzela co drugą serię celnie. Coś tam kiedyś słyszałeś drganiach lufy i wpływie na wynik. Pewni to to. Teraz znowu strzela instruktor i …. dupa. To nie drgania myślisz. Teraz już wszystko wiadomo – karabin zepsuty. Nawet instruktor potwierdził. Pakujesz majdan i zgłaszasz reklamację.
I teraz dopiero karabin ląduje tam, gdzie powinien. Kupiłeś karabin z gwarancją więc trzeba oddać go do autoryzowanej firmy i poczekać. Bierzemy karabin na strzelnicę, strzelamy i są koniczynki. Szukamy co mogło być nie tak. A wnioski wyciągnięte w wielu przypadków są następujące:
1. Karabiny same nie strzelają – są dokładne, ale potrzebują też wykwalifikowanego operatora. A to zajmuje czas. Musisz nauczyć się bardzo dużo detali, które dopiero po dłuższym okresie dadzą efekt. To tak jakbyś po zdaniu prawa jazdy wsiadł do samochodu sportowego i chciał robić wyniki. No nie wyjdzie. Wybór na pewno nie będzie łatwy, gdyż każdy będzie polecał to na czym strzela. Sam proces doboru broni to już inna historia.
2. Optyka – ważna jest jakość optyki, jej dobranie do wybranego rodzaju strzelania i jej montaż. O ile jakość w dużej mierze zależy od możliwości finansowych o tyle dobranie siatek i powiększeń a także jej prawidłowe osadzenie już nie. Pamiętaj, że osadzenie lunety jest bardzo ważne. Nie jest to proste zadanie, dlatego są do tego specjalne narzędzie (imadła do broni, przyrządy do poziomowania lunety, klucze dynamometryczne). Ważne jest abyś przy tym był, gdyż luneta musi być osadzona pod ciebie a nie pod wszystkich. Jeśli luneta będzie w nieodpowiedniej odległości od oka będziesz miał problem ze złapaniem tzw. światła w lunecie i będziesz się miał problemy z uzyskaniem dobrego wyniku. To tak jak byś wykonywał pracę zegarmistrza siedząc godzinami na niewygodnym fotelu.
3. Amunicja – każdy rodzaj amunicji ma swoją charakterystykę. W dużym skrócie – pomimo tego, że kaliber ten sam to po prostu inaczej latają. Ma na to wpływ bardzo dużo czynników. Nawet amunicja pomiędzy seriami produkcyjnymi może się różnić wynikami osiąganymi podczas strzelania. Dlatego warto jest sprawdzać broń NIE MIESZAJĄC posiadanej amunicji. Powinieneś kupić parę rodzajów zalecanych do takiej broni jaką masz i wykonać strzelania próbne wykorzystując jeden rodzaj w serii. NIGDY nie mieszaj amunicji!!! Będziesz miał gwarantowany zły wynik. Różnice w opadzie mogą być bardzo duże dochodzące do cm. Jeśli strzelałbyś z jednego rodzaju to miałbyś odpowiednie skupienie, ale strzelają z różnych będziesz miał słaby wynik
4. Szkolenie – internet jest dobry, ale raczej na samym początku aby się zachęcić albo do poszukiwania i utrwalania wiedzy. Nic nie zastąpi szkolenia z instruktorem i prawdziwego strzelania. O to w tym przecież chodzi, aby wysłać kawałek „ołowiu” na znaczną odległość i trafić to co się chciało. Instuktor musi spełniać kilka warunków: obszerna wiedza, doświadczenie, umiejętności dydaktyczne, analityczny umysł. Doświadczenie wojenne tak samo jak wygrywanie zawodów nic nie gwarantuje. Ważne jest aby na początkowym etapie był w stanie wyłapać twoje błędy (np. Zły dobór amunicji lub jej mieszanie, nieprawidłowe osadzenie lunety) lub ograniczenia ( na przykład ciężkie urazy wpływające na ograniczenie przyjmowania posta, problemy ze wzrokiem). Ten wybór może być najcięższy, ale niestety jest też bardzo ważny. Źle wybierając może wpaść we frustrację i po pewnym czasie zrezygnować z LR.
Powyższy tekst został opisany na podstawie długoletnich doświadczeń i jest oparty na prawdziwych historiach. Został napisany po to żeby uzmysłowić sobie, że warto sprawdzić parę rzeczy przed poddaniem się. Bo przecież strzelectwo długodystansowe wymaga cierpliwości.